Fotospacery.pl z Samsungiem na spacerze po warszawskich Bielanach

with Brak komentarzy

Niedziela była ładnym dniem, świeciło słońce i takie tam. Siedzenie w domu byłoby czystym kretynizmem (w dobrym tego słowa znaczeniu). Dlatego też wybrałem się na spacer. Samemu nie spaceruje się za ciekawie, dlatego też wziąłem udział w spacerze „Warszawa NAJ z firmą Samsung” z fabryki niezawodnych Fotospacery.pl. Nazwa jednego z producentów telefonów wyjątkowo nie jest tutaj chamskim produkt placment-em, a rzeczywiście możliwością pochodzenia ze smartfonem w łapie i wypróbowaniem funkcji. Osobiście nie załapałem się już na smartfona ale za to obserwowałem jak inni sobie z nimi radzili. Wnioski są zaskakujące, jeśli chcecie zrobić zdjęcie pani tańczącej w hawajskim stroju, w ciemnym pomieszczeniu piwnicznym (ale odnowionym) to łatwiej je zrobić Samsungiem, niż desiedmdziesiąt nikona. Pewnie dlatego, że taki Galaxy A3 jest obecnie jakieś dwa razy droższy 😉

Ale koniec z żartami, wyglądało to tak:

 Tradycyjnie miejsce zbiórki było tajne, znane tylko dla elitarnej grupy osób, która umie obsługiwać przeglądarkę internetową i potrafi się zapisać. Zaczęliśmy przy Wolumen-ie, robiąc panoramę 360 stopni.

 

Ogólnie widziałem spore zainteresowanie wśród użytkowników powierzonego sprzętu: smartfonów i kijków. Dźwięk rozlegającego się samowyzwalacza towarzyszył nam przez kolejne godziny, zagłuszając czasami Panie Przewodniczki 🙂

 

Tak jak wspomniałem, panie nie miały łatwej roboty, ponieważ zainteresowanie publiki czasami graniczyło z cudem – zdjęcia przede wszystkim.

 

Czego nie można powiedzieć o prowadzącym – Tomek wiedział jak skupić całą uwagę na sobie – trzymał w ręku kody QR, coś czego nikt ze smartfonem nie mógł opuścić.

 

 Całkiem na serio to bardzo dobry pomysł,  z którym jeszcze się nie spotkałem.

 

Zdjęcia, zdjęcia, zdjęcia….

 

 Na chwilę opuściłem grupę i przeskoczyłem przez płot, żeby zrobić rekonesans przy kotłowni Szpitala Bielańskiego. Spodobało mi się, więc pewnie tam wrócę.

 

 Natomiast po moim powrocie do grupy, walka o kadry trwała nadal. Każda modelka nie uciekająca sprzed obiektywu była doceniana.

 

Chociażby była to latarnia gazowa, będąca latarnią elektryczną. Na zdjęciu widzimy Tomka, który próbuje ją rozświetlić latarką smartfona, żeby uczestnicy mogli zrobić zdjęcia „jak o zmroku”.

 

Niestety nie wszyscy dosięgają tego samego pułapu wysokości i kadry potrafią być bardziej kłopotliwe.

 

Jednakże Tomek nie zostawia swoich bez pomocy, od razu zauważa problemy i rusza z odsieczą. Na zdjęciu widzimy kody QR, ponownie ratujące sytuację.

 

 Właściwie to nie wiem jak opisać to zdjęcie. Gołąb?

 

 

 Moim zdaniem kot to największa atrakcja fotospaceru. Chwała organizatorom za sprowadzenie osobnika wytresowanego do modelingu. Wydaje mi się, że mógłby on być oddzielnym tematem kolejnych warsztatów.

Nad nami zbierały się ciemne chmury i zaczął padać deszcz ale z tego co widziałem, nikt się tym nie przejmował. Podobało mi się to bardzo.

 

 Pełna inwigilacja, non stop, przy użyciu specjalistycznego sprzętu.

 

Ponad 50 osób, wszyscy robią zdjęcia: smartfonami, smartfonami na kijkach, aparatami. Dźwięk migawki słyszany w najbliższych dzielnicach, z częstotliwością uderzenia skrzydeł kolibra. Nie dziwię się, że byliśmy dosyć barwną grupą.

Niestety więcej zdjęć nie posiadam ponieważ zabrakło na koniec światła i mój aparat przestał dźwigać zastane warunki. Zasadą moją jest nie robienie zdjęć, jeśli wiem, że nie wyjdą – skrzywienie z kliszaka.

Nie traktujcie wszystkich podpisów zdjęć na poważnie, jest to mój subiektywny, nie do końca prawdziwy, komentarz imprezy. Było ciekawie, wesoło i właśnie dlatego pozwoliłem sobie na popłynięcie w akermański stepy mojej wyobraźni. Dziękuję ekipie FotoSpacerów za miło spędzony dzień!

 

Zostaw komentarz